29-11-2023
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Wielu ludzi nie sypia dostatecznie długo, szczególnie w krajach rozwiniętych niektórzy śpią zaledwie pięć do sześciu godzin na dobę zamiast zalecanych siedmiu do ośmiu.
Nawet nieduży, powtarzający się może zwiększać ryzyko rozwoju chorób serca w późniejszym życiu. Badania przeprowadzone wśród tysięcy ludzi pokazały, że osoby deklarujące niewielkie, ale chroniczne niedobory snu zapadają na więcej w późniejszym życiu niż ci, którzy się wysypiają.
Sprawdzono, co dzieje się w organizmie podczas przewlekłego, niewielkiego niedoboru snu. Jak się okazało, już po sześciu tygodniach niedospania komórki wyściełające nasze naczynia krwionośne wypełniają się szkodliwymi utleniaczami. W przeciwieństwie do dobrze wypoczętych organizmów, w tych o ograniczonej ilości snu komórki nie aktywują odpowiedzi antyoksydacyjnej w celu oczyszczenia się z niszczycielskich cząsteczek. Tymczasem komórki objęte stanem zapalnym stają się dysfunkcyjne, co stanowi wczesny etap rozwoju chorób sercowo-naczyniowych.
- To jeden z pierwszych bezpośrednich dowodów wskazujących, że niewielkie, przewlekłe niedobory snu wywołują choroby serca - mówi prof. Sanja Jelic z Uniwersytetu Columbia.
Niekorzystne zmiany w komórkach odnotowano już po kilkunastu tygodniach snu krótszego o 1,5 godziny względem zalecanych co najmniej siedmiu godzin snu na dobę.
- Wiele problemów można by rozwiązać, gdyby ludzie spali co najmniej siedem do ośmiu godzin na dobę - wyjaśnia prof. Jelic. - Ludzie młodzi i zdrowi muszą wiedzieć, że jeśli będą sypiali krócej, zwiększą u siebie ryzyko chorób sercowo-naczyniowych - ostrzega.
Na podstawie: