20-05-2006
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Nie ma więc wątpliwości, że efekt placebo to realna i ogromna siła. Jak ona działa, próbuje od lat wyjaśnić dr Jon-Kar Zubieta z Uniwersytetu Michigan w Ann Arbor. W zeszłym roku przeprowadził badania na 14 zdrowych mężczyznach wstrzykując im środek, który wywołał ból szczęki. Następnie otrzymali oni zastrzyk i zostali poinformowani, że może on, ale nie musi ulżyć w bólu. W rzeczywistości był to jedynie roztwór soli. Wszyscy mężczyźni odczuli zmniejszenie się uczucia bólu i to nie było jedynie subiektywne wrażenie. Za pomocą metody PET (tomografia pozytronowa emisyjna) zbadano mózgi ochotników. Badania wykazały obecność endorfiny tzw. hormonu szczęścia, produkowanego przez organizm opioidu, który doskonale uśmierza ból.
Okazało się, że placebo powoduje nie tylko większą obecność endorfiny, ale także wytwarzanie jej w dodatkowych miejscach, które są odpowiedzialne za postrzeganie. Są to: rostral anterior cingulate, obszar, który decyduje jak silny ból odczuwamy, insular cortex, obszar, który odbiera sygnały o bólu z organizmu i nucleus accumbens informujące nas jak ważne (poważne) jest to uczucie. Okazało się też, że osoby, które silnie wierzą, że placebo przyniesie im ulgę, wytwarzają endorfinę także w części mózgu nazywanej dorsolateral prefrontal cortex, odpowiedzialnej za podejmowanie decyzji, interpretowanie i uwagę selektywną.
Wygląda to na bardzo skomplikowane, ale sens badań jest dość prosty: głęboka wiara w nadejście ulgi zwyczajnie się opłaca, ponieważ staje się obiektywnym faktem. Naturalnie trzeba pamiętać, że te badania wyjaśniły jak na razie tylko zasadę leczenia bólu, ale na pewno wzmacniają one prawdopodobieństwo hipotezy, że wiara może uzdrawiać.