27-12-2010
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Noc Sylwestrowa to czas, kiedy lekarskie izby przyjęć pękają w szwach. Najwięcej pracy mają chirurdzy i okuliści. Statystyki wypadków związanych z fajerwerkami są zatrważające, a łatwy dostęp do petard, każdego roku zwiększa liczbę ofiar.
– Poszkodowani najczęściej doznają urazu dłoni i oczu. –U ponad 4 proc. pacjentów z urazem wzroku, trzeba usuwać uszkodzone oko – mówi dr Iwona Filipecka z bielskiej Kliniki Okulus, specjalizującej się w chirurgii oka.
59 proc. pacjentów po urazach związanych z fajerwerkami jest w wieku 3-17 lat. Zdecydowana większość z nich to chłopcy między 10-15 rokiem życia. Jedna trzecia doznaje trwałego uszkodzenia oka. U co 6-tego pacjenta zwykle nie udaje się uratować użytecznego widzenia, a około 7 proc. całkowicie traci wzrok. Co zaskakujące, tylko 56 proc. to osoby, które zapalały fajerwerki, pozostali to obserwatorzy.
Najgroźniejsze są fajerwerki „niewypały”. Wtedy najczęściej osoby podchodzą zobaczyć co się stało. W tym momencie może dojść do nieszczęścia, fajerwerk odpala z opóźnieniem i z bliskiej odległości uderza w oko.
– Dochodzi wtedy do oparzenia termicznego na skutek wysokiej temperatury i do urazu mechanicznego, gdy odłamek przebija ścianę gałki ocznej i wpada do środka. Taki uraz powoduje zwykle nieodwracalne zmiany w oku, tj. krwotok, uszkodzenie rogówki, soczewki, przebicie tylnej ściany gałki ocznej czy odwarstwienie siatkówki. Uratowanie widzenia, nawet po udzieleniu szybkiej pomocy często jest niemożliwe – mówi dr Iwona Filipecka.
O tym, jak fajerwerki mogą być niebezpieczne przekonał się 16 letni Patryk z Krakowa. Jego zeszłoroczna zabawa sylwestrowa skończyła się kilka sekund po północy. – Wystrzelona petarda trafiła mnie prosto w lewe oko. Straciłem przytomność na ok.15 minut po czym wylądowałem w szpitalu. Założono mi sześć szwów w rogu powieki i dwa w środkowej części. Gdy opuchlizna zeszła okazało się, że nie widzę. Źrenica była tak wielka, że nie widać było koloru oka. Do dziś praktycznie nic nie widzę na to oko – mówi młody krakowianin.
Nie czekać na karetkęŚwiadkowie takiego wypadku, często wpadają w panikę i nie wiedzą jak pomóc poszkodowanemu. Czy oko uda się uratować, zależy od wielu czynników. M.in. od siły urazu, rodzaju uszkodzeń i czasu kiedy pacjent zgłosi się do okulisty. Według specjalistów nie powinno się czekać na przyjazd karetki, lecz natychmiast pojechać do szpitala, w którym jest ostry dyżur okulistyczny. Informację o tym, który oddział ma taki dyżur, pacjent może uzyskać dzwoniąc na Pogotowie Ratunkowe.
– Im szybciej lekarz okulista udzieli pomocy, tym szansa na zachowanie widzenia jest większa. Pamiętać należy, że lekarz z Pogotowia nawet jeśli przyjedzie szybko, nie ma specjalistycznego sprzętu do postawienia prawidłowego rozpoznania – twierdzi dr Iwona Filipecka.
Jeśli nie doszło do przebicia ściany oka, ani do uszkodzenia struktur wewnątrz oka, to szansa na zachowanie oka, a nawet wzroku jest większa.