03-08-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Dietetycy ciągle podkreślają, że ryby stanowią bardzo ważny element diety. Kilka lat temu w promowanie jedzenia ryb włączyły się nawet władze. Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi wykreował kampanię „Ryba wpływa na wszystko". Jednocześnie jednak warto wiedzieć o pewnych zagrożeniach związanych z rybną dietą.
Dieta bogata w ryby ma bardzo pozytywny wpływ na organizm człowieka - gwarantuje prawidłowy rozwój oraz funkcjonowanie przez całe życie. Ryby są źródłem pełnowartościowego i łatwo przyswajalnego białka. Istnieją jednak pewne zagrożenia związane z rtęcią i innymi związkami naturalnie występującymi w rybach i owocach morza.
Ryby z wysokim poziomem rtęci to: marlin, rekin, miecznik i makrela i - w mniejszym stopniu - tuńczyk.
Badania z 2004 roku wykazały, że poziom rtęci w grupie mężczyzn, którzy mieli zawał, była o 15 procent wyższa niż u tych, którzy nie doświadczyli problemów z sercem.
Z raportu magazynu Science wynika, że znaczący poziom szkodliwych substancji może pochodzić m. in. z ryb. Brytyjskie władze jednak uspokajają, że ilość związków w owocach morza nie przekracza niebezpiecznej skali.
Istnieją dowody na to, że spożywanie tłustych ryb zmniejsza ryzyko zgonu w wyniku powtarzających się ataków serca i obniża prawdopodobieństwo wystąpienia pierwszego ataku serca. Korzyści płynące z jedzenia jednej porcji tłustych ryb w tygodniu przewyższają możliwe ryzyko, zapewniły brytyjskie władze.
Pamiętajmy też, że wiele zależy od tego jak rybę się przyrządza. Tradycyjne w Polsce zmażenie w grubej panierce na głębokim tłuszczu dostarcza nie tylko "rybich korzyści" ale też mnóstwo zbędnych karorii w postaci łatwoprzyswajalnych węglowodanów oraz tłuszczów. Zdecydowanie zdrowiej jest rybę upiec, zgrillować czy ugotować na parze.