Osobliwy czynnik otyłości

Szczelne okna i centralne ogrzewanie jeszcze trzy dekady temu było marzeniem wielu Polaków. Dziś znaczna większość zamieszkuje odnowione i ocieplone bloki lub zmodernizowane domki wyposażone w efektywny system grzewczy. Z tego jednak trzeba umiarkowanie korzystać, bowiem naukowcy z University College London odkryli, że nazbyt wysoka temperatura wnętrz zimą ma wpływ na otyłość.

Przeanalizowano wyniki badań i okazało się, że temperatura w domach mieszkańców krajów rozwiniętych i rozwijających się wzrosła w ciągu ostatnich kilku dekad. Uczeni spostrzegli, że nasze ciała nie są już narażone na takie same temperatury, jak do niedawna. Tymczasem "łagodny stres termiczny" (Mild thermal stress), tj. ekspozycja na zimno lub ciepło, może faktycznie pomóc naszym organizmom pozostać w zdrowszej kondycji. Bez narażenia na zimno, zużywamy mniej energii, a to prowadzi do zmniejszenia zdolności organizmu do produkcji własnego ciepła.

Badacze zauważyli, że kiedy ludzie spędzają dużo czasu w cieplejszych temperaturach, tracą brunatną tkankę tłuszczową. Jest to specyficzny rodzaj tłuszczu, który pozwala na spalanie komórek tłuszczowych i tworzenie energii cieplnej. Uważa się, że produkcja tego rodzaju tkanki tłuszczowej jest wywoływana w związku z narażeniem organizmu na działanie niskich temperatur. Bez tego ciało nie jest w stanie spalać odpowiedniej ilości energii.

Według West Midlands Public Health Observatory odpowiednia temperatura pomieszczeń to 21 stopni Celsjusza, niższe temperatury niż 20 stopni mogą narazić na rozwój przeziębień. Ostatnimi laty jednak - wskazują uczeni - coraz więcej ludzi przyzwyczaja się do temperatur w lokalach mieszkalnych na poziomie 24- 25 stopni, co może stanowić czynnik otyłości.