Strona głównaZdrowieNiebezpieczne bierne palenie

Niebezpieczne bierne palenie

Bierne palenie zwiększa ryzyko chorób serca oraz raka płuc, a jedynym sposobem, by ograniczyć zapadalność na te schorzenia jest wyznaczenie w pomieszczeniach zamkniętych miejsc całkowicie wolnych od dymu, twierdzi Szef federalnej Służby Ochrony Zdrowia Publicznego w USA, Richard Carmona, w wydanym przed kilkoma dniami obszernym raporcie poświęconym temu problemowi.
Carmona dodaje, że bierne palenie to nie tylko przykre utrapienie dla niepalących, ale zjawisko znacznie bardziej niebezpieczne dla naszego zdrowia i życia niż powszechnie sądzono. Dowody naukowe są niezbite, zapewnia. Według wspomnianego raportu, u osób narażonych na przebywanie w zadymionych pomieszczeniach ryzyko wystąpienia chorób serca zwiększa się o 25% do 30%, a nowotworów – o 20% do 30%. Jest to szczególnie niebezpieczne dla dzieci, bowiem może powodować zespół nagłej śmierci niemowląt, problemy z oddychaniem, infekcje uszu oraz ataki astmy.

Opublikowany niedawno raport, najbardziej jak dotąd szczegółowy rządowy dokument dotyczący biernego palenia, jest jednocześnie najostrzejszym, jaki wydano podczas rządów Busha, który nota bene od przedstawicieli przemysłu tytoniowego otrzymał miliony dolarów na potrzeby kampanii wyborczej. Stosunek administracji Busha do dwóch głównych inicjatyw – upoważnienia Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (US Food and Drug Administration) do regulacji przemysłu tytoniowego oraz uchwalenia przez WHO stosownego traktatu – był co najwyżej neutralny. Stosowne dokumenty zostały podpisane przez wysokiej rangi urzędników administracji, ale nigdy nie przekazano ich Senatowi do ratyfikacji.

Tytoniowi giganci są podzieleni. Jedni, jak R. J. Reynolds Tobacco Co., nie dają wiary naukowym dowodom i argumentują, że to właściciele barów i nocnych klubów powinni zdecydować, czy zezwolić na palenie w takich miejscach, czy też tego zabronić. Inni, np. Philip Morris, skłonni są zaakceptować postulaty zwolenników zakazu palenia. I pierwsi, i drudzy zostali jednak oskarżeni przez Departament Sprawiedliwości o podważanie zgodnej opinii świata nauki w sprawie biernego palenia; ów zarzut jest podstawą procesu sądowego wytoczonego producentom tytoniu.

W raporcie stwierdza się, że nawet najbardziej wyszukany system wentylacji powietrza nie może wyeliminować skutków biernego palenia, a jedynym skutecznym środkiem jest kompleksowe prawo zabraniające palenia w miejscach publicznego użytku, chroniące tym samym niepalących przed szkodliwym dymem. Dane są alarmujące: tylko w ubiegłym roku w wyniku nowotworu płuc zmarło 3000 osób, dalsze 46.000 – z powodu chorób wieńcowych, a 430 noworodków – na skutek tzw. śmierci łóżeczkowej. Według autorów sprawozdania bierni palacze wdychają ok. 50 rakotwórczych substancji, nawet jeśli przebywają w zadymionym pomieszczeniu relatywnie krótko.

Matthew Myers z organizacji Campaign for Tobacco – Free Kids twierdzi, że dokument ten na dobre kończy naukowe debaty nad skutkami wystawienia się na działanie dymu papierosowego. Jego zdanie zdaje się popierać amerykańska opinia publiczna, która Federalną Służbę Ochrony Zdrowia Publicznego uważa za najbardziej wiarygodne źródło informacji w tej sprawie.

Katarzyna Dubrownik / Senior.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • eGospodarka.pl
  • Poradnik-zdrowia.pl
  • EWST.pl
  • Kobiety.net.pl
  • Oferty pracy