01-04-2006
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Jeszcze do niedawna sądzono, że modlitwa wpływa korzystnie na pacjentów szpitalnych i pozwala im szybciej wyzdrowieć poprzez dodatni wpływ na samopoczucie, które z kolei mobilizuje siły obronne organizmu. Po trwających dziesięć lat badaniach naukowcy doszli do wniosku, że modlitwa nie pomaga, czasem może nawet zaszkodzić – pisze „New York Times”. Ludzie wierzący pukają się w głowę i twierdzą, że badania są niemiarodajne.
Amerykańskim projektem trwającym aż dziesięć lat objęto blisko dwa tysiące pacjentów po ciężkich operacjach serca. W badaniu wzięły udział również grupy modlitewne, których zadaniem było wstawiać się za chorych. Tylko połowie pacjentów biorących udział w badaniu powiedziano, że na pewno ktoś się za nich modli, druga grupa natomiast została pozostawiona w niepewności.
Okazało się, że proces zdrowienia po ciężkich operacjach serca był dłuższy w grupie, która wiedziała, że ktoś się za nich wstawia w modlitwie. Lekarze zanotowali tu również więcej komplikacji. Druga grupa zdrowiała natomiast szybciej. Wynik był zdumiewający - autorzy badań stwierdzili, że dużą rolę odgrywa tu czynnik psychiczny.
Ten mechanizm może wyglądać następująco: chorzy wiedzący o modlitwach w ich intencji czuli się bardziej chorzy niż pacjenci z grupy drugiej – niepewnej modlitwy. Widocznie dochodzili do przekonania, że są tak ciężko chorzy, iż trzeba się za nich modlić. Podobny mechanizm działa u chorych, do których przychodzi katolicki duchowny z sakramentem chorych – są przekonani, że już niedługo umrą.
Grupy modlitewne biorące udział w badaniach stwierdziły, że raport niczego nie dowodzi, bowiem na zdrowie pacjentów wpływa zbyt wiele czynników – jak na przykład ów czynnik psychiczny.