09-08-2006
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
W okresie od stycznia do maja bieżącego roku zmarło aż o 4500 mniej Czechów niż w tym samym okresie roku poprzedniego. To najlepszy wynik w ostatnim dziesięcioleciu. Przewiduje się, że w skali roku spadek może osiągnąć nawet 10 000 zgonów.
Wśród powodów podaje się niewystąpienie epidemii grypy.
Tegoroczne wyniki nie byłyby niczym szczególnym gdyby nie trend, który rozpoczął się już w 1984 roku, kiedy to ludzie zaczęli bardziej wierzyć w możliwość wpływania na swoje życie oraz najbliższych. Inteligentna mama o siebie i zdrowie dziecka jest w stanie lepiej zadbać niż najnowocześniejszy szpital.
Za spadek śmiertelności „odpowiada” również mniejsza ilość chorób układu krążenia i nowotworów. Umiera na nie obecnie trzy czwarte mężczyzn i cztery piąte kobiet. Coraz lepsze efekty wydaje walka z rakiem piersi. Niestety nadal nie udało się zahamować raka płuc czy jelita grubego. Czesi nadal są w czołówce palaczy tytoniu.
Za gorszy wynik w zeszłym roku odpowiada wiosenna epidemia grypy, na która zmarły tysiące starszych osób.
Co ciekawe, za mniejszą liczbę zgonów odpowiada silnie krytykowana przez kierowców nowelizacja ustawy o ruchu drogowym. Jej prawdopodobnie najostrzejsze w Europie przepisy zmniejszyły ilość śmiertelnych wypadków aż o połowę.
Prawdziwych efektów spodziewają się analitycy po wymianie pokolenia, za jakieś 15 lat. W zeszłym roku śmiertelność w Czechach spadła do poziomu równego Polsce (współczynnik umieralności 657/100 tys. mieszkańców) . W tym roku z powodu nałożenia się wielu czynników mogą oni dogonić Słoweńców (585) i Portugalczyków (567).
Na podstawie informacji Czeskiego Urzędu Statystycznego przygotowało Biuro Podróży