03-09-2013
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Uczeni z Uniwersytetu w Niszu w Serbii przebadali pacjentów z chorobami serca i odkryli poprawę wydolności układu sercowo-naczyniowego, gdy chorzy słuchali muzyki. Jeszcze lepsze efekty dało bycie melomanem podczas uprawiania sportu.
Słuchanie ulubionej muzyki jest dobre dla serca, szczególnie u osób mających problemy z tym organem. Bez względu na to, czy jest się fanem popu, rocka, rapu, jazzu czy muzyki klasycznej , efekty są podobne. Wystarczy pół godziny dziennie słuchania, by rozszerzyć tętnice, a także zmniejszyć ryzyko . Taka „terapia" jest jeszcze skuteczniejsza, gdy łączy się ją z uprawianiem .
W badaniach wzięło udział 74 pacjentów ze stabilną losowo podzielonych na 3 grupy: pierwsza uczestniczyła w programie treningowym, druga podjęła plan treningu w połączeniu z codziennym 30-minutowym słuchaniem muzyki, trzecia natomiast jedynie słuchała muzyki.
Na początku badania i po 3 tygodniach jego trwania zmierzono niektóre parametry wskazujące na stan zdrowia i funkcje śródbłonka, wewnętrznej wyściółki naczyń krwionośnych. Najlepsze wyniki uzyskano w grupie ćwiczącej i słuchającej muzyki, ale jednocześnie odnotowano poprawę w stosunku do początkowych wyników w grupie poddanej tylko muzycznej terapii.
Słuchanie przez 30 minut dziennie muzyki, która daje radość, jest związane z poprawą czynności śródbłonka, mówią uczeni. Prawdopodobnie dzieje się tak dzięki endorfinom uwalnianym przez mózg przy odczuwaniu przyjemności: substancje te aktywują tlenek azotu, związek rozszerzający naczynia, co jest niezbędne do dobrego funkcjonowania śródbłonka naczyniowego.
Wyniki badań przedstawiono na Kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Amsterdamie.