Stan ducha przekłada się na ryzyko miażdżycy

Według badaczy z University of Pittsburgh powstrzymywanie się od wyrażania i poczucie niemożności podzielenia się z najbliższą osobą własnymi troskami, zmartwieniami, czy potrzebami, może przekładać się na fizyczny stan organizmu.

Do badań zaproszono kobiety w wieku 40-60 lat. Jak ustalono, wysoka samokontrola polegająca na tłumieniu negatywnych emocji i hamowaniu otwartości co do swoich niepokojów i oczekiwań, miała związek z wyższym poziomem tzw. blaszek miażdżycowych w tętnicach szyjnych. To natomiast jest dużym zagrożeniem dla zdrowia i życia, bo może prowadzić np. do .

Autorzy mówią, że nie dowiedli związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy jednym i drugim zjawiskiem, ale ustalili, że w istocie kobiety, które uznawały, że w swoich nie mogą swobodnie mówić o własnych potrzebach lub uczuciach, odznaczały się o 14 proc. wyższym prawdopodobieństwem największej ilości w tętnicy szyjnej. Złogi te - jak wiadomo - prowadzą do , udarów i innych problemów sercowo-naczyniowych, które są obecnie główną przyczyną śmierci na całym świecie.

Odkryte współwystępowanie nie jest jednak niczym zadziwiającym, bo już wcześniej ustalono, że kobiety tłumiące wyrażanie swoich potrzeb cechują się większą ilością objawów depresji i gniewu, a to jest związane z chorobami układu krążenia.