09-11-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Chociaż jesień w pełni, warto jak najwięcej czasu spędzać na łonie natury. Im dłuższy kontakt z przyrodą, tym niższe ryzyko depresji, mówią uczeni.
Życie w mieście nie służy zdrowiu psychicznemu. Jednak zapewnienie sobie dłuzszego kontaktu z naturą pomaga chronić umysł przed możliwymi skutkami przebywania w zurbanizowanym otoczeniu.
Uczeni ze Stanford University (USA) przeprowadzili badania, z których wynika, że wystarczy spędzić więcej czasu w parku czy na łące, by osłabić ryzyko .
Jak szacują eksperci, ludzi żyjący na wsi są o 20 procent mniej narażeni na niż osoby mieszkające w mieście. Ponadto ci pierwsi mają o 40 procent niższe prawdodobieństwo doświadczania problemów z nastrojem w porównaniu do „mieszczuchów".
Co więcej, prawdopodobieństwo zachorowania na wydaje się być znacznie wyższe w przypadku tych, którzy urodzili się i wychowali w środowiskach miejskich.
Autorzy odkryli, że przez 90 minut tygoniowo wśród przyrody zmniejsza aktywność obszaru mózgu związanego z czynnikiem, który może być decydujący dla wystąpienia depresji, tj. nawyku rozpamiętywania i analizowania negatywnych myśli.
Aktywność określonych obszarów kory przedczołowej analizowano porównując skany mózgu uczestników przed i po spacerze na łące z drzewami i krzewami lub po ruchliwej ulicy. Okazało się, że obniżona aktywność regionów odpowiedzialnych za objawy depresji była związana z przebywaniem na łonie natury. - Jesli chodzi o regulację , natura to coś, co może pomóc nam poczuć się lepiej - mówią uczeni.
Wyniki badań są dostępne w Proceedings of the National Academy of Science (PNAS).
Depresja to bardzo poważna choroba, a jej lekceważenie może prowadzić nawet do śmierci. Dotyka ona ludzi w różnym wieku, jednak w przypadku osób starszych bywa często lekceważona, traktowana jako jeden z objawów starzenia się. czytaj dalej »