24-02-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Spadek temperatury ciała pomaga w rekonwalescencji po ataku serca. Chociaż już starożytni doceniali ochładzanie organizmu jako sposób na różne dolegliwości, współczesna nauka potwierdza skuteczność tej metody w kolejnych sferach zdrowia.
Praktyka obniżenia temperatury ciała, aby powstrzymać uszkodzenia tkanek, stosowana była od wieków. Już w czasach Hipokratesa (460 - 370 pne), żołnierzom radzono, by okładali rany lodem i śniegiem, by zapobiec poważniejszym uszkodzeniom ciała.
Niedawno stał się powszechną praktyką ochładzanie chorych z ciężkimi obrażeniami głowy, np. po wypadku samochodowym. Przyczynia się do zmniejszenia ryzyka obrażeń mózgu. Nowe badania uczonych z Mayo Clinic potwierdzają, że metoda zwana terapeutyczną hipotermią jest również skuteczna u pacjentów, którzy doznali zawału serca.
Podczas terapeutycznej hipotermii ciało schładza się do 33 stopni Celsjusza za pomocą specjalnie zaprojektowanego koca lub kamizelki, która obniża temperaturę, bądź też poprzez cewnik wprowadzający schłodzony roztwór soli bezpośrednio do żyły. Wówczas przetwarzanie danych przez mozg jest spowolnione, co pomaga chronić przed uszkodzeniami, które występują, gdy następuje niedostateczny przepływ krwi, a tym samym mniejsza ilość tlenu dociera do mózgu i komórek całego ciała. Kiedy ktoś cierpi na atak serca, ma miejsce zmniejszenie przepływu krwi i to powoduje najwięcej problemów, jeśli dochodzi do reanimacji; kiedy bowiem mózg jest uszkodzony, pacjent może nie być w stanie mówić i poruszać się w taki sposób jak poprzednio.
Uczeni przeanalizowali dane 192 pacjentów, którzy doświadczyli ataku serca. U około połowy zastosowaną terapeutyczną hipotermię. Spośród tej grupy pacjentów dwie trzecie w pełni odpowiedziało na zastosowaną terapię i mogli opuścić szpital. U osób tych zatem nie doszło do uszkodzeń mózgu tak często związanych z atakami serca i udarami mózgu, lub też uszkodzenia te były nieznaczne.